Kronika psiego domu tymczasowego

Bezobsługowy pies

Opiekun z domu tymczasowego Majkela wyjeżdżał akurat na święta i Fundacja potrzebowała ulokować zwierzaka gdzieś na dwa tygodnie. Mijał akurat miesiąc odkąd Witek trafił do swojego nowego domu stałego, a ja zastanawiam się, czy nie dać sobie drugiej psiej szansy.

Propozycja opieki nad tym psiakiem była o tyle kusząca, że z góry było wiadomo na ile czasu ma do mnie trafić, więc nawet jakby coś poszło bardzo nie tak, będzie trzeba się przemęczyć tylko kilkanaście dni. W porównaniu z ostatnimi doświadczeniami, nie powinno to być problemem.

Zgłaszam się do Fundacji i dwa dni później przywożą mi psa, żarcie, legowisko i garść akcesoriów. Dostaję też zapewnienie, że psiak jest spokojny, ogarnięty i zupełnie bezproblemowy. Do tych deklaracji podchodzę dość ostrożnie.

Zaraz po wejściu do domu, Majkel nie wykazuje żadnych objawów stresu. Na pełnym luzie wskakuje na sofę, kładzie się obok mnie na plecach i zasypia. Ten wpis w zasadzie może się tutaj skończyć, bo przez dwa tygodnie Majkel nie zrobił nic ciekawego. Jedynym zaskoczeniem było to, że lubi spać z otwartymi oczami.

Nie obchodziło go, że trafił do nowego miejsca. Nie obchodziła go zmiana opiekuna. Nie interesowały go zabawki. Nie interesowały go inne psy na spacerach. Nie interesowali go ludzie. Nie interesowało go jedzenie. Zabrany na kilka godzin w gości – bezceremonialnie poszedł spać kładąc się na plecach. Zabrany na działkę przekopał parę kretowisk i położył się gdzieś w cieniu. Puszczony luzem na psim wybiegu trzymał się blisko mnie i spokojnie obwąchiwał teren.

Było parę telefonów z Fundacji jak sobie radzimy i co u nas – ale nie działo się zupełnie nic ciekawego. Po dwóch tygodniach Majkel wrócił do poprzedniego opiekuna. Po kolejnych dwóch tygodniach pojechał za granicę do domu stałego. Nie znam jego dalszych losów. Opieka nad nim była samą przyjemnością i utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę na poważniej spróbować sił jako dom tymczasowy.

Opublikowano

Kategorie:

,