Kronika psiego domu tymczasowego

Nauka zostawania

Problem z czystością udało się szybko rozwiązać. Rankiem drugiego dnia wyszliśmy na spacer na dłuższej lince. Kręciliśmy się po bardziej ustronnych trawnikach. W końcu Mini wysikała się na jednym z nich. Pochwały słowne ją deprymują, więc siedzę cicho; dostała w nagrodę garść smaczków. Od tej pory zawsze załatwiała się w tym samym miejscu. Jest on piętnaście minut od naszego domu, więc teraz każdy jej spacer trwa co najmniej pół godziny. Na szczęście jest lato i ładna pogoda. Po kilku tygodniach Mini nauczyła się robić także w innych miejscach. W domu wzorowo zachowuje czystość, nie licząc wpadki z pierwszego dnia.

Również drugiego dnia zaczynamy intensywny trening zostawania w domu. Instaluję kamerki z widokiem na drzwi. W losowych momentach dnia przebieram się, zakładam buty, wychodzę za drzwi, wracam i ponownie się przebieram. Czas mojej nieobecności trwa od jednej sekundy do jednej minuty. Mam podgląd jak się sunia zachowuje i dobieram czas wyjścia tak, by nie dopuścić by zaczęła panikować. Zarówno podczas wychodzenia jak i powrotu nie zwracam na nią większej uwagi. Moje wyjście z domu ma być dla niej czymś normalnym – jak wyjście do łazienki.

Pierwszego dnia było kilkanaście takich wyjść. Jeśli w momencie mojego powrotu Mini była gdzie indziej niż pod drzwiami, dostaje smaczka i krótką pochwałę. Jak tylko próbowała drapać lub gryźć drzwi, natychmiast je otwieram, daję z dezaprobatą hasło „ej!” i wychodzę ponownie. Póki jeszcze widzę na kamerce, że siedzi zaskoczona pod drzwiami, wchodzę i bez dalszej interakcji z nią wracam do swoich zajęć. Między kolejnymi powtórzeniami ćwiczenia robię losowe przerwy – czasem kilka minut, czasem godzinę.

Parę razy zdarzyło się, że po moim wyjściu, Mini poszła na swoje posłanie na sofie. Wtedy natychmiast wracam, idę do niej z pochwałami i smaczkami, siadam obok i kończę trening. Z czasem załapała czego od niej oczekuję i w momencie gdy tylko wychodzę za drzwi kładła się na sofę. Generalnie nie wytrzymuje tam długo. Po kilku minutach wraca pod drzwi i tam śpi na podłodze lub na wycieraczce. Na dźwięk klucza w zamku biegnie z powrotem na sofę i udaje, że cały czas tam czekała. Póki nie wokalizuje i nie niszczy – akceptuję takie zachowanie.

W ciągu pierwszego tygodnia udaje się wypracować zostawanie na pięć minut – akurat by wynieść śmieci. Po dwóch tygodniach mogę ją zostawić na 15-20 minut potrzebne na wizytę w osiedlowym sklepie. Po miesiącu jest w stanie zostać sama przez godzinę. Psi eksperci mówią, że jak zwierzak wytrzyma pół godziny, to nie ma lęku separacyjnego i wytrzyma też osiem godzin. Nie do końca w to wierzę. Mini ma lepsze i gorsze dni, czasem potrafi przez całą moją nieobecność dreptać po mieszkaniu i cicho popiskiwać, a czasem przesypia rozłąkę bez oznak jakichkolwiek negatywnych emocji.

Nadal kontynuuję krótkie wyjścia w losowych momentach, ale jest ich coraz mniej. W trakcie pierwszego miesiąca zostawała kilka razy z opiekunem zastępczym podczas moich dłuższych wyjść. Jego rolą było tylko i wyłącznie siedzieć na miejscu i interweniować, gdy sunia próbowała robić demolkę. Takich prób w jego obecności jednak nie było. Mini kładła się obok na sofę i tam przesypiała całą moją nieobecność.

W trakcie pierwszego miesiąca dwa razy zdarzyła się sytuacja, że Mini nie wytrzymała samotności i wzięła się za gryzienie kapcia. Kapcie celowo zostawiam przy drzwiach, w zasięgu jej zębów. Jak już ma coś gryźć, to przynajmniej niech będzie to coś miękkiego, łatwego do wymiany i względnie nieszkodliwego. Nigdy nie dostała reprymendy za zniszczenie czegokolwiek, ale po mojej minie i zachowaniu podczas sprzątania resztek kapcia chyba sama zrozumiała, żeby to nie jest pożądane zachowanie. W kolejnych miesiącach już niczego nie zniszczyła, ale często po moim wyjściu brała kapcia w zęby, zanosiła na wycieraczkę, kładła się na nim i tak spała aż do mojego powrotu.

Podczas nauki zostawania próbowaliśmy różnych metod. Nie działało:

  • zostawianie gryzaka – Mini go ignorowała
  • zostawianie konga nabitego mięsem – Mini go wylizywała przez kilka minut i ze zdwojoną siłą wracała do panikowania
  • zostawianie koszulki lub innego elementu garderoby z moim zapachem – raczej ignorowane, ale z czasem sama zaczęła przynosić kapcia i spać na nim
  • zamykanie w klatce – mimo że zachowywała spokój zamknięta podczas mojej obecności, to sama w mieszkaniu zamknięta w klatce głośno zawodziła
  • odtwarzanie nagrań mojego głosu lub muzyki – kompletnie ignorowane

Podczas pobytu u mnie, Mini nie zostawała sama na dłużej niż dwie godziny. Pewnie wytrzymałaby, ale pracowaliśmy bardzo małymi krokami, żeby nie dopuścić do paniki i regresji w nauce – tym bardziej, że w przeciwieństwie do udawanych wyjść, nie było możliwości natychmiastowego powrotu w razie problemów. Podczas mojej nieobecności zwykle spała z przerwami co kilkanaście minut. Po trzech miesiącach trafiła do domu stałego, gdzie towarzyszy jej dorosły, opanowany pies, a i ludzcy opiekunowie rzadko kiedy wychodzą jednocześnie.

Opublikowano

Kategorie:

, , ,